Na wsi dzieją się rzeczy, które Wam - miastowym nigdy się nawet nie śniły.
To, że na wsi dzieję się rzeczy, których nigdy nie pojmiecie to jasne, ale że dzieją się tam rzeczy, których już nawet ja nie rozumiem, to już nie jest normalne. O tym na końcu. A na początku o starych pannach i kawalerach.
Na wsi nie ma singli. Na wsi są panny, kawalerowie, stare panny i starzy kawalerowie. Trudno ustalić, gdzie dokładnie granica miedzy panną i starą panną przebiega. Ja, wychodząc za maż wieku 25 lat, starą panną byłam krótko. Ile dokładnie? Nie wiem. Pamiętam natomiast jak jedna z sąsiadek, usłyszawszy, że moja dwudziestoletnia kuzynka bierze ślub, powiedziała: "Dobrze, że ta Kasia się w końcu za mąż wydaje, bo jeszcze trochę i by starą panną była." Także 20 lat - jeszcze nie stara panna, 25 lat - już stara panna. Granica pewnie przebiega gdzieś pośrodku.
Kawalerowie mają łatwiej, oni stają się starymi kawalerami zdecydowanie później. Kiedy dokładnie też oczywiście nie wiadomo. Zawsze mówiłam, że mężczyźni mają łatwiej. Żadnych menstruacji, ciąż, porodów i jeszcze taki 25letni chodzi po świecie i nikt mu starokawalerstwa nie zarzuca.
A na koniec obiecane - nawet przeze mnie nie rozumiane. Otóż mamy na wsi gwiazdę telewizji.
Zastanówmy się teraz DLACZEGO oni mają problemy ze znalezieniem dziewczyny. No i DLACZEGO wzięli udział w tym programie? I kto ten program ogląda? Tego to nawet ja nie rozumiem...