ŻEBY DZIECKO NIE PŁAKAŁO
Na wsi dzieję się rzeczy, które Wam - miastowym nigdy się
nawet nie śniły.
Stało się! Zostałam mamą. Co prawda już kilka miesięcy temu
i to w stolicy, ale odkąd zrobiło się ciepło, chętnie uciekamy na wieś. No i
dobrze, bo gdyby nie te wypady w rodzinne strony, nic bym o wychowaniu dziecka
nie wiedziała! Kiedy tylko pojawiamy się
u moich rodziców, przychodzą sąsiadki i radzą co zrobić, żeby dziecko nie
płakało.
Żeby działać, trzeba znać przyczynę. I tak w ciągu kilku ostatnich miesięcy ustalono, że dziecko płacze bo:
Żeby działać, trzeba znać przyczynę. I tak w ciągu kilku ostatnich miesięcy ustalono, że dziecko płacze bo:
1. Zostało zauroczone - z tym już nic nie zrobimy, czerwonej
wstążki nie było, nie ma i nie będzie, zresztą już za późno, ale podobno może
pomóc przetarcie twarzy zasikaną pieluchą;
2. Nie chrzczone - ochrzciliśmy, nie zadziałało;
3. Ma krzyczki - nie do końca wiem co to jest, ale trzeba
tego szukać w sutkach niemowlaka, "Wyciśnij krzyczki z sutków, to
przestanie krzyczeć" - aż tak zdeterminowana nigdy nie będę;
4. Zostało usunięte przy porodzie - "Szkoda, że stara
Topowa nie żyje, bo umiała nastawić. Jak Topowa nastawiła, to Ziutek
Wiśnieskich 3 dni spał, tylko na cycka się budził."
Nie zgłębiałam tematu i nie żałuję, że Topowa już nie żyje. Podobno jednak
nastawianie "usuniętych" dzieci działało. Z opowieści wywnioskowałam,
że to coś w stylu bardzo intensywnego masażu metodą Bobath.
5. Dziecięce ubranka zostały na noc na sznurze do prania -
faktycznie kiedyś zostały, ale moja córka płakała już dużo, dużo wcześniej;
6. Woda po kąpieli została wylana po zachodzie słońca - oj,
żeby to raz!;
7. Pozwoliłam dziecku przeglądać się w lustrze i zobaczyło
diabła.
Ponieważ najprawdopodobniej popełniłam masę błędów
wychowawczych moje dziecko będzie płakało jeszcze dłuuugo, dłuuugo. Nawarzyłam
sobie piwa, to będę je pić ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz