piątek, 18 lipca 2014

ŻEBY DZIECKO NIE PŁAKAŁO

Na wsi dzieję się rzeczy, które Wam - miastowym nigdy się nawet nie śniły.

Stało się! Zostałam mamą. Co prawda już kilka miesięcy temu i to w stolicy, ale odkąd zrobiło się ciepło, chętnie uciekamy na wieś. No i dobrze, bo gdyby nie te wypady w rodzinne strony, nic bym o wychowaniu dziecka nie wiedziała!  Kiedy tylko pojawiamy się u moich rodziców, przychodzą sąsiadki i radzą co zrobić, żeby dziecko nie płakało.
Żeby działać, trzeba znać przyczynę. I tak w ciągu kilku ostatnich miesięcy ustalono, że dziecko płacze bo:

1. Zostało zauroczone - z tym już nic nie zrobimy, czerwonej wstążki nie było, nie ma i nie będzie, zresztą już za późno, ale podobno może pomóc przetarcie twarzy zasikaną pieluchą;

2. Nie chrzczone - ochrzciliśmy, nie zadziałało;

3. Ma krzyczki - nie do końca wiem co to jest, ale trzeba tego szukać w sutkach niemowlaka, "Wyciśnij krzyczki z sutków, to przestanie krzyczeć" - aż tak zdeterminowana nigdy nie będę;

4. Zostało usunięte przy porodzie - "Szkoda, że stara Topowa nie żyje, bo umiała nastawić. Jak Topowa nastawiła, to Ziutek Wiśnieskich 3 dni spał, tylko na cycka się budził."
Nie zgłębiałam tematu i nie żałuję, że Topowa już nie żyje. Podobno jednak nastawianie "usuniętych" dzieci działało. Z opowieści wywnioskowałam, że to coś w stylu bardzo intensywnego masażu metodą Bobath.

5. Dziecięce ubranka zostały na noc na sznurze do prania - faktycznie kiedyś zostały, ale moja córka płakała już dużo, dużo wcześniej;

6. Woda po kąpieli została wylana po zachodzie słońca - oj, żeby to raz!;

7. Pozwoliłam dziecku przeglądać się w lustrze i zobaczyło diabła. 

Ponieważ najprawdopodobniej popełniłam masę błędów wychowawczych moje dziecko będzie płakało jeszcze dłuuugo, dłuuugo. Nawarzyłam sobie piwa, to będę je pić ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz