środa, 8 sierpnia 2012

O ZASADNOŚCI KUPOWANIA PRASY SŁÓW KILKA

Na wsi dzieją się rzeczy, które Wam - miastowym nigdy się nawet nie śniły.

Do domu moich rodziców przychodzi sąsiadka. Rozgląda się chwilę po pokoju, w którym została przyjęta, sięga po kilka magazynów leżących w zasięgu jej ręki, po czym między nią, a moją mamą nawiązuje się taki oto krótki dialog:

S - sąsiadka
M - moja mama

S: A te gazety to po co?
M: Do czytania. 
S: A czarno-białych czytać nie możecie? Tym to ani w piecu rozpalić, ani dupy podetrzeć.

1 komentarz:

  1. Wścibskie sąsiadki powinno się tępić.
    Tak zrobił mój dziadek lata temu.

    Sąsiadce, która przychodziła i lubiła zajrzeć co w garnku na kuchni stoi sprawił raz niespodziankę.

    Ugotował gulasz. Sąsiadka jak przyszła i poczuła zapachy poczęstowała się. Po tym fakcie poinformował ją, że był to gulasz z "psiny".

    Oduczyła się zaglądać pod nieswoje gary :D

    OdpowiedzUsuń