O ZASADNOŚCI KUPOWANIA PRASY SŁÓW KILKA
Na wsi dzieją się rzeczy, które Wam - miastowym nigdy się nawet nie śniły.
Do domu moich rodziców przychodzi sąsiadka. Rozgląda się chwilę po pokoju, w którym została przyjęta, sięga po kilka magazynów leżących w zasięgu jej ręki, po czym między nią, a moją mamą nawiązuje się taki oto krótki dialog:
S - sąsiadka
M - moja mama
S: A te gazety to po co?
M: Do czytania.
S: A czarno-białych czytać nie możecie? Tym to ani w piecu rozpalić, ani dupy podetrzeć.
Wścibskie sąsiadki powinno się tępić.
OdpowiedzUsuńTak zrobił mój dziadek lata temu.
Sąsiadce, która przychodziła i lubiła zajrzeć co w garnku na kuchni stoi sprawił raz niespodziankę.
Ugotował gulasz. Sąsiadka jak przyszła i poczuła zapachy poczęstowała się. Po tym fakcie poinformował ją, że był to gulasz z "psiny".
Oduczyła się zaglądać pod nieswoje gary :D